Dziabusz ma 4 lata i 8 miesięcy. Jest bystry, wrażliwy i nadal dobrze sobie radzi z liczbami, choć trochę zaniedbaliśmy ćwiczenie w domu, a zajęcia z matematyki w tym semestrze nie ruszyły.
Jest dość posłuszny, jeśli chodzi respektowanie próśb. Nadal największy problem stanowi jego złośliwość względem młodszego brata. Zagradza mu drogę, przeszkadza, straszy. To jest przykre, ale też okropnie frustrujące, że nie dociera do niego, jak wpływa na młodego.
Jest wciąż najwyższy w grupie. Ma ponad 120 cm wzrostu.
Bąbel natomiast ma 2 lata i 10 miesięcy i MEGAbunt dwulatka. Na wszystko wrzeszczy i piszczy, nie zgadza się na nasze nakazy czy prośby. Na szczęście nie jest tak bez przerwy, jednak mocno to wkurza i przeszkadza. Chociażby podawanie leków. Większość dzieci lubi, bo syropy są słodkie. Ale nie jaśnie pan. On nie będzie pił - ani z kieliszka, ani z łyżeczki, ani ze strzykawki. Prosto z butelki też nie. Podajemy mu te specyfiki na siłę, co jest pewną formą przemocy, a dodatkowo mnie przeraża, bo może się zakrztusić.
Gada coraz więcej, większość po swojemu, ale dla nas - też większość - zrozumiale. Najlepsze szyfry, to:
- Alko nano = mleko rano
- Ułe-łała = Wujek Paweł.
Młody ma pod metr wzrostu i także wyróżnia się na tle grupy. Dziś ma Pasowanie na Przedszkolaka. Już nie mogę się doczekać!