Chłopaki mają teraz 2 lata i 3 miesiące starszy, młodszy - 4,5 miesiąca.
Dziabusz wczoraj pierwszy raz spał bez smoczka! W ciągu dnia wcale go nie używa, ale do zasypiania był mu niezbędny. Przynajmniej tak myślałam, ale wczoraj postanowiłam spróbować się go pozbyć. Kiedy ja byłam mała, rodzice "dali smoczek świnkom" [mieszkałam na wsi]. W przypadku Kluska wybrałam stworzonka, które go bardzo fascynują, mianowicie mrówki. Zapytałam, czy wyrzucimy smoczek, żeby mrówki mogły się pobawić i zrobiliśmy cała akcję z wychodzeniem na dwór i śmietnikiem. Po kryjomu wyjęłam "uspokajacz" i w domu dobrze go wyparzyłam, tak na wszelki wypadek, gdyby jednak się nie udało. Mam gdzieś też drugi, ale wolę się zabezpieczyć. Wieczorem, przy kładzeniu spać, Dziabusz upomniał się o swoje. Wytłumaczyłam mu, że przecież podarował smoczek mówkom, wyrzucił do śmieci i nie ma. Trochę postękał i dał się przekupić ciastkiem - położył się po zjedzeniu już bez problemu. Zobaczymy, jak będzie dziś na drzemce. Ale byłam dumna:).
A jeszcze bardziej dumna byłam na placu zabaw, gdzie Klusek udał się bez pieluchy, w majtkach i spodenkach. Co chwilę pytałam, czy chce siku i wciąż słyszałam "nie". W końcu sam przybiegł: "Mama, siku!". Pędzę z nim na trawkę, w ustronne miejsce, rozbieram, a tu: "Mama, kupa". Trochę mi mina zrzedła, ale stwierdziłam, że mam czym posprzątać, trudno. Na szczęście był to fałszywy alarm, ale siku zrobił. Dwa razy:). Super! Dziś niania wzięła Dziabuszka na dwór również bez pieluchy, z zapasowym zestawem ubrań w torbie. Pierwsze sukcesy wyjściowe są, oby tak dalej.
A poniżej jeszcze nowy nabytek Misia - motorek wystarczająco masywny na jego wagę i wzrost. Kupiliśmy go jako coś przejściowego między autami-odpychaczami a rowerkiem biegowym, bo z tym ostatnim jeszcze sobie nie radził i zaczynał się zniechęcać. Motorem ma tylko dwa koła, ale na tyle szerokie, że sam stoi i jest całkiem stabilny. Klusek już śmiga na nim jak rajdowiec, więc jeszcze trochę i będzie gotowy na biegówkę, tak myślę.
Zdjęcie pochodzi ze strony link.baby.pl
Młody natomiast uśmiechnięty prawie zawsze i do wszystkich. Jest cudowny i taki spokojny. Mam wyrzuty sumienia, że nie poświęcam mu wystarczającej ilości czasu. Z drugiej strony, nie chcę, żeby starszy brat był zazdrosny i wciąż jestem rozdarta. A skutki nikłego zainteresowania Krecikiem są widoczne - nie rozwija się odpowiednio szybko do wieku. Główkę trzyma już od jakiegoś czasu, ale jeszcze mu ucieka na boki, nie dźwiga jej na tylko mocno, żeby się nie chwiała. Rączek nie wyciąga po zabawki, co rzekomo już dawno dzieci potrafią. I jeszcze kilka drobniejszych zastrzeżeń obserwujemy. Nie przejmuję się tym jakoś bardzo mocno, ale na tyle jednak, że częściej go noszę w pozycji wymuszającej wyprostowanie głowy i ćwiczenie szyi, a Pluszak stara się zainteresować Pana Dzidzię grzechoczącym pluszowym zającem, na widok i dźwięk którego Młody świruje:). Wznieca się ogromnie, ale rączek wyciągać po niego nie chce. Dopiero, kiedy mu się go w łapki wepchnie, to trzyma i szarpie. No cóż, przyjdzie na niego pora, to będzie sięgał nie tylko po zabawki...
Niestety pierwszy antybiotyk jest już na koncie Krecika:/. Zapalenie gardła i podejrzenie zapalenia ucha środkowego. Ale Dziabusz młodszy był, jak faszerowaliśmy go pierwszy raz takimi farmaceutykami - zapalenie dróg moczowych. Na szczęście chyba jest już dobrze, oczywiście lek będę mu podawać do końca wyznaczonego okresu.
Z karmieniem dalej kiepsko. Coraz rzadziej je z piersi. Obecnie ze 3-4 razy na dobę. Nie wiem, czy dociągnę do pełnych sześciu miesięcy. Wydaje mi się, że nie, ale zobaczymy. Cieszę się, że pierwszy trzy, a nawet prawie cztery, pił tylko moje mleko. Trochę tych przeciwciał wchłonął, jakby nie było.
Klusek często zagaduje do brata. Jego "cześ, Dzidzia", to już mantra. Maluszek odpowiada mu szerokim uśmiechem, na co Dziabusz zawsze zwraca się do mnie: "Mama, Dzidzia cieszy". Obaj są tak uroczy i słodcy, że nieraz muszę powstrzymywać łzy wzruszenia. A nasz starszak mówi coraz więcej i częściej. Teksty typu:
- Mama, spałem trochę [kiedy chce poleżeć w łóżeczku]
- Może tak, może nie
- Jedna nie, dwie [galaretki]
- Mama, daj [coś]
- Nie mam
- Kupić!
- A masz pieniądze?
- Tak
- To daj
- Posze, mama [i wyciąga niewidzialną gotówkę]
nie są już rzadkością. Pyskata mała bestia z niego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz