Jak się tak rozglądam wśród znajomych z dwójką dzieci, to
oceniam, że jeszcze 1,5 – 2 lata i w końcu znajdę czas dla siebie. Póki co
ponad 20-miesięczny Bąbel i 3,5 letni Dziabusz uskuteczniają głównie zabawy
przyprawiające o ból uszu [konkursy w najgłośniejszym pisku] lub gardła
[nieudolne próby egzekwowania przeze mnie ciszy za pomocą wrzasków], a
nieśmiałe pomysły, żeby olać wszystko i poleżeć przed telewizorem wywołują
wizje jazdy karetką na sygnale, wizyty strażaków albo interwencji policjantów
wezwanych przez sąsiadów.
Co dziwne, to starszak inicjuje niezgody. Młody umie zająć
się sam nawet na dość długo. Co z tego, skoro starszy brat się wpiernicza, bo
właśnie sobie przypomniał, że to małe uszkodzone auto, którym bawi się Bąbel
jest takie super. Nieważne, że ostatni raz zwrócił na nie uwagę 3 miesiące
temu. Dzidziuś parkuje w tym wjeździe do garażu? Po co skorzystać z drugiego,
spróbujmy wbić w ten mały przejazd dwa autobusy, może się uda. O, Młody wziął
sobie właśnie zabawkowy telefon, dam mu mój nowy „tablet” do nauki literek:
„Bąbel, zamienimy się?”. Nawet włączenie bajek Dziabuszkowi, żeby rozdzielić
chłopców i dać małemu swobodę w zabawie [bajki go niezbyt interesują] nie jest
wystarczające – bardziej kuszące od bajek jest przeszkadzanie bratu. Wiem, że
tak naprawdę nie chodzi o przeszkadzanie, tylko chęć uczestniczenia, ale to
mnie nie pociesza.
Jakiekolwiek próby WSPÓLNEJ zabawy kończą się fiaskiem.
Budowanie z klocków – Dziabusz akurat chce te, które ma "Wiewiórka". Wyścigi
aut zjeżdżających z drewnianego garażu – oczywiście obaj chcą jechać na raz.
Czytanie książeczek – maluch się nie interesuje. Robienie kulek z papieru i
rzucanie ich do miski – nikt się nie interesuje. Rzucanie czym popadnie gdzie
popadnie – supeeeer, ale mama zabrania:/. Dlatego nasze popołudnia opierają się
głównie na wyjściu z domu. Spacer, zakupy, odwiedziny u dziadków. W
ostateczności jazda samochodem bez celu.
Każdy z nich oddzielnie
jest cudownym, kochanym dzieckiem, ale razem… Wiem, jaki jest tego powód –
młodszy jest traktowany inaczej, bo mniej rozumie, bo trzeba do niego w inny
sposób mówić, bo toleruje się niektóre zachowania, których nie zdążył się
nauczyć. A starszy jest rozżalony, dlaczego Dzidziuś może, a on nie. I pewnie
to jest również powodem „wstecznego” zachowania Dziabusza – zamiast uczyć
młodszego brata, naśladuje jego piski, rzucanie zabawkami, uderzanie o stół itp.
I znów powód do złości i zazdrości – robią to samo, a rodzice reagują inaczej. „Młody,
ciiii, nie piszcz”. „Dziabusz, przestań wrzeszczeć!”. WIEM, ŻE TO ZŁE. Ale tak
trudno się powstrzymać! Stąd myśl, że jeszcze 1,5 - 2 lata. Wtedy Młodszy będzie w obecnym wieku starszego i też będzie można od niego wymagać tego samego. Oboje będą traktowani w miarę równo, a kłótnie o zabawki będą się kończyły zabraniem powodu niezgody. Taki jest plan...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz