Bąbel pojechał dziś z dziadkami [i starszym bratem - weteranem] do Wielenia, nad jezioro. Po raz pierwszy na kilka dni bez rodziców.
Przejęta jestem maksymalnie! Jakby jechał bez Dziabusza dziadkom byłoby zdecydowanie łatwiej, choć i tak wyraźnie trudniej niż z samym starszakiem. Ale jak bracia są razem, to bywa tra-gicz-nie!
W zależności od sytuacji z Misiami mamy z Pluszakiem wolną chatę [!] najdłużej do niedzieli. Pierwszy raz od kilku lat po pracy nie pojadę od razu do przedszkola, ale "w miasto" :).
Pewnie po pierwszym szoku swobodowym nie będę wiedziała co ze sobą zrobić. Ostatecznie przetracenie tego czasu na zaległości serialowe też jest dobrą opcją - mamy na tapecie dwa tytuły: Castle Rock i Westworld.
Rozwój chłopaków wygląda dobrze. Dziabusz ma 5,5 roku i rozwiązuje sprawdziany z matematyki dla 2 klas podstawówki :) #dumnamama
Jest bardzo inteligentny. Ostatnio zapytał:
- "A po co my żyjemy?"
Potrafi ustąpić bratu [czasami] i bywa, że go czegoś nauczy [łał ;)]. Nadal jest bardzo wrażliwy i niepewny siebie. Na rowerze bez bocznych kółek śmiga bez trudu.
Prowadzimy też "dziennik dobrych chwil", który ma na celu podbudować syna i wskazać mu, że życie nie jest takie złe. Zapisujemy TYLKO DOBRE WYDARZENIA z całego dnia. Mogą to być pyszne lody, jazda na rowerze, wyjście na basen czy szybsze odebranie z przedszkola.
Polecam bardzo ten sposób.
Dziabusz sam zapisuje chwile, hasłowo [bo oprócz matematyki przyspieszył też z pisaniem, potrafi już sam przeliterować długie słowa czy zbitki wyrazowe - "pomidorowa", "sam zapłaciłem za auto" :)]. Tym samym dodatkowo ćwiczy rękę.
Bąbel zapamiętuje i naśladuje prawie wszystko [poza "grzecznym" zachowaniem]. Najbardziej lubi odtwarzać różne role, często wirtualnie, totalnie na niby, wyłącznie przy użyciu swoich rąk:
- lekarz - pisze "kumenty" [=dokumenty] na komputerze, opiera stopy na podstawie krzesła, daje naklejki,
- sprzedawca - nakłada lody, przynosi z zaplecza batoniki, wydaje resztę,
- motocyklista - zakłada rękawiczki i kask, uruchamia silnik.
W dalszym ciągu wszystko musi następować w JEGO tempie. Tak było z odpieluchowywaniem, zmianą łóżeczka na tapczanik i pewnie tak samo będzie z jazdą na rowerze... Gałgan jeden nie pojedzie na rowerku biegowym, nie da się pchać na rowerze z pedałami, nie chce pedałować na rowerze z bocznymi kółkami. A ma już 3,5 roku! Miał taki duży jeździk po Dziabuszu [taki jak ten].
Tymczasem dzwonię do dziadków rozeznać sytuację na froncie!