Młody słabo rośnie. A właściwie dotyczy to jego wagi. Neonatolog zarządziła dokarmianie. W wieku 3 miesięcy i 3 tygodni Krecik ważył niespełna 6 kg, czyli przybrał minimalnie powyżej 2 kilo [waga urodzeniowa 3915]. Mleko mamy nie wystarcza i w ruch poszły butelki, miarki, wyparzanie i mikrofalówka. Nadal karmię piersią, ale nie jest to już jedyne pożywienie. Na siatce centylowej wagowo Pan Dzidzia znalazł się pomiędzy 3 a 10 centylem, co nas przeraziło z Pluszakiem, więc temat dokarmiania rozpoczęliśmy pełną parą. Oprócz mm, czyli mleka modyfikowanego, Młody dostaje również, raz dziennie, preparat o nazwie SINLAC. Nie zamierzam wypowiadać się o zasadności stosowania tego specyfiku, jego zaletach, czy wadach. Poleciła mi go siostra, która stosowała SINLAC mając podobny problem z synkiem, jak my teraz. Po nim maluch zaczął szybko nabierać masy, a o to chodziło [obecnie ma dwa lata i nie wystąpiły ewentualne skutki uboczne spożywania SINLACu;)]. Skład przejrzałam, nie widzę wielkich przeciwwskazań; występujący cukier stanowi dużo mniejszą objętość procentową niż w przypadku mlek modyfikowanych. Mam nadzieję, że spełni swoje zadanie i będzie jednocześnie zdrowy dla brzuszka. Według przepisu na opakowaniu powinien być podawany w wersji kaszki - na gęsto-sztywno. Ja robię do butelki, jako rzadki kleik. Krecikowi smakuje i dość chętnie ciągnie. A propos, według mnie on jest po prostu leniwy - jak z cycka tryska mleko, to podstawi dzióbek i trochę possie, bo łatwo leci; jeśli jest duża dziura w butelce, to podje, ponieważ nie musi się wysilać. Tak tak, musiałam powiększyć [odrobinę] dziurki w smoczkach, gdyż nie chciał pić. Z drugiej strony wskazana dla jego wieku ilość 200-230 ml może dwa razy została zjedzona w całości, zwykle jednak jest to 80-100 ml.
Dziś zważyłam i zmierzyłam naszego Skrzata. Od pomiarów u neonatologa minęło 19 dni. Waga orientacyjna [pomiar na "dorosłej wadze": ja i Dzidzia minus sama ja; cztery podejścia]: 6,8 kilograma, długość: ok. 67 cm. Na siatkach centylowych waga skoczyła z 3-10 centyla do 25-go! Jestem bardzo szczęśliwa i dość mocno uspokojona. W piątek ponowna wizyta u neonatologa, wtedy sprawdzimy, co o tym myśli. Podpytam może o ten SINLAC.
Wzrostowo wychodzi na 75 centylu, więc na małego się nie zanosi [oby].
Niestety, konieczność dokarmiania mm rozregulowała cykl posiłków. Próbuję wybudzać czasem Krecika, kiedy minęły np. 3 godziny od poprzedniego posiłku i zmuszać do jedzenia. On się buntuje, pluje, płacze - nie je. Ale coś tam mu zawsze wpadnie do brzuszka, przez co znów nie chce mleka przez np. 2 godziny. Razem robi się z tego już naprawdę długa przerwa [5 godzin], a ja zaczynam panikować. Ostatnio przeczytałam na jednym z mlek modyfikowanych, że dzieci w piątym miesiącu i starsze powinny otrzymywać posiłek cztery razy na dobę. Zszokowało mnie to. Porcja mleka co 6 godzin? Z Dziabuszem, nie stosowałam mm, więc nie jestem ekspertem, ale pamiętałam ze szkoły rodzenia czy innych spotkań z położną takie wskazanie - dziecko karmione piersią powinno pić co 2-3 godziny, dziecko na butli - co 4. A tu nagle takie zaskoczenie. Przyznam, że polecane częstotliwości mogły dotyczyć np. dzieci do 3 miesiąca albo jeszcze jakiejś innej grupy [nie pamiętam], ale przy Klusku jedzenie co 3 godziny praktykowaliśmy nawet po przejściu na stałe posiłki, a i teraz jeszcze jakieś pozostałości tego schematu występują. Zatem to też pytanie do specjalisty - jeśli stosujemy karmienie mieszane, jak ocenić, kiedy maluch powinien dostać porcję [być przymuszany do jej pochłonięcia]? Podobno zmuszanie do jedzenia to znęcanie się, ale może to lepsze niż ewentualne podawanie dożylne albo rurką do żołądka. Póki co staram się zachować spokój i poić Młodego tylko wtedy, kiedy wydaje się chętny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz