Pierwsze próby wyglądały tak, że mały brzdąc chodził po domu
z gołą pupą. Jak zrobił siku na podłogę, to strasznie płakał, bo mu się
skarpetki moczyły:D. Sadzaliśmy na nocniku, ale rzadko się coś udawało. W
zasadzie Dziabusz nie lubił nocnika. Okazało się, że nie lubił TAMTEGO nocnika
i jak kupiliśmy inny, szło lepiej. Dlatego u nas pierwszym krokiem do sukcesu
był:
Mimo sporadycznych udanych, ale przypadkowych „posiedzeń”
nadal nie wychodziło reagowanie na potrzebę – gdzie stał, tam sikał. Ktoś nam
zasugerował, żeby zakładać mu majtki…
Potem pilnowaliśmy, żeby przed drzemką się wysikał, wtedy
często udało mu się przespać 2-3 godziny „na sucho”. Dopiero kiedy drzemki
mieliśmy do końca opanowane, przeszliśmy level wyżej:
Za pierwszym razem odpowiedział „dobrze”. Próbę powtórzyłam kilka tygodni później i wtedy już było:
- To dzisiaj chcę.
Byłam na pewno bardziej podekscytowana niż on. Wysikał się wieczorem, poszedł spać, a ja planowałam. Najpierw poszłam do niego koło 23:00. Wzięłam go na ręce i niosę 20 kilo i 110 cm [wtedy trochę mniej] bezwładu na muszlę klozetową. Nie pamiętam dokładnie wszystkiego. Wizyty były chyba 3 tej nocy i zdaje się, że tylko jedno sikanie.
Następnej nocy byłam mądrzejsza i przygotowałam sobie:
5. Zastępstwo nocnika. Duży plastikowy kubek z
podziałką – taki używany w kuchni do odmierzania np. mąki. Postawiłam na
parapecie i gdy przyszła pora sikania postawiłam syna na nogi, opuściłam mu
spodnie i kazałam sikać do kubeczka. Pielgrzymki do toalety się skończyły, a i
Dziabusz miał radochę sprawdzając, ile podziałek zapełnił [nazywał to piętrami
i windą].
Po kilku nocach zorientowałam się, że wystarczy Bąka
pomęczyć raz w nocy i zazwyczaj to wystarcza. Wiedziałam też, że przed 1 w nocy
nie ma co próbować, bo jeszcze nie czuje potrzeby. Nauczyłam się tego po kilku daremnych
wizytach zakończonych deklaracją smyka, że mu się nie chce siku.
6. Ostatni krok – mama nie musi wysadzać dziecka w nocy. U nas to nastąpiło samoczynnie. Pierwsza nocna wędrówka Dziabusza do wc tak mnie przeraziła, że nie mogłam później zasnąć. Jak to, wstał sam, wyszedł z pokoju, wszedł do toalety bez zapalania światła, po ciemku się wysikał, wrócił do łóżka i spał dalej? Były też przypadki, że korzystał jednak z kubeczka zostawianego na parapecie – przynosił mi go z zawartością chwaląc się, na które piętro się „wspiął”.
6. Ostatni krok – mama nie musi wysadzać dziecka w nocy. U nas to nastąpiło samoczynnie. Pierwsza nocna wędrówka Dziabusza do wc tak mnie przeraziła, że nie mogłam później zasnąć. Jak to, wstał sam, wyszedł z pokoju, wszedł do toalety bez zapalania światła, po ciemku się wysikał, wrócił do łóżka i spał dalej? Były też przypadki, że korzystał jednak z kubeczka zostawianego na parapecie – przynosił mi go z zawartością chwaląc się, na które piętro się „wspiął”.
Oczywiście nadal zdarza mu się zasikać łóżko, tak samo jak
zdarzało się przy próbach podczas drzemek. W żaden sposób mi to nie
przeszkadza. Jestem dumna, że mój maluszek staje się coraz bardziej
samodzielny. Zastanawiam się, ile czasu nam zajmie ta sama nauka z Bąblem. Póki
co czekam na ciepłe dni, żeby latał w majtkach – wszystko przed nami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz