Wczorajszy walentynkowy wieczór zdecydowaliśmy się z Pluszakiem spędzić wspólnie z sąsiadami i ich 3 miesięczną "narzeczoną Dziabusza". Dziadkowie Kluska zgodzili się go przejąć od około 13, zatem spotkanie zostało zaplanowane na 15. Babcia zaproponowała, żeby smyk został u nich na noc i nie straszne jej były potencjalne pobudki. Stwierdziła, że da radę. Muszę przyznać, że podczas popijania "winka" typu Special Cherry czy inny Edelkirsch 14,5 %, nie odczuwałam większego niepokoju o malca. Jedynym istotnym elementem, który tkwił mi w głowie podczas przekazywania synka była suczka rasy "owczarek niemiecki +" [mieszaniec], która mimo sympatii do dzieci odczuwa przecież również zazdrość.
Po powrocie od sąsiadów obgadaliśmy uroki spędzonego wspólnie z nimi czasu, po czym Pluszak zasnął, a ja zadzwoniłam po raport do babci Dziabusza. Okazało się, że nie chciał spać o standardowej porze [co się zdarza co jakiś czas], bawił się na łóżku z misiami i suczką i w końcu padł przy włączonym świetle i grającym telewizorze. Został przetransportowany do łóżeczka, a rano dowiedziałam się, że wstał na dobre o 5 i jak tylko zobaczył psa stało się jasne, że już do spania nie wróci.
Około 10 pojechałam po syna, który nie zmienił wyrazu twarzy na mój widok. Zasnął w aucie, obudził się w swoim pokoju po ponad 2,5 godziny, zjadł kleik i zachowywał się, jakby nic się nie wydarzyło. Chwilę później znów wylądowaliśmy w samochodzie, a następnie u drugich dziadków Dziabusza. Dziś już wróci do domu na noc, ale póki co dobrze wykorzystujemy z Pluszakiem ofiarowany nam czas wolny, który upływa głównie na lenistwie i oglądaniu filmów.
Bardzo udany walentynkowy weekend:). Chociaż tęsknię już za łobuziakiem, to cieszę się ogromnie, że mamy tak nieocenioną pomoc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz