piątek, 13 września 2013

Indywidualny program rozszerzania diety. Kolejnosc nowych smaków

Postanowiliśmy podejść do tematu wprowadzania nowych smaków w sposób metodyczny. A raczej ja postanowiłam, a Pluszak mnie poparł:). Początkowo pierwsza łyżeczka z jedzeniem o innym niż mleko smaku, kolorze i konsystencji okazała się dla brzuszka Dziabusza szokiem, który objawił się wysypką. Z tego powodu chcieliśmy poczekać, żeby jednak osiągnął te pełne 6 miesięcy, podczas których karmienie piersią jest wystarczającym źródłem składników odżywczych dla maluszka. Ostatecznie zaczęliśmy dwa tygodnie przed półroczem Kluska [chociaż wcześniej były pojedyncze próby z ziemniakiem i dynią - dość udane, zwłaszcza w odniesieniu do ziemniaka, ale nie wliczamy ich do całego programu].
Ustaliliśmy, że w jednym tygodniu Miś będzie dostawał jeden nowy produkt. Zaczniemy od warzyw - przez pierwsze tygodnie pozna nieszczęsną marchewkę, potem groszek, kalafior, a w czwartym tygodniu zupkę jarzynową, w której jedynym niewypróbowanym wcześniej warzywem będzie por.

Kolejne 4 tygodnie to owoce - wybraliśmy brzoskwinie, mus z jabłek i jagód [jabłko wcześniej wysysał przez siatkę, więc wiemy, że go nie uczula], banany i gruszki.

Trzeci miesiąc będzie już większym wyzwaniem, gdyż skonfrontuje Czupurka z daniami złożonymi - obiadkami z warzyw i mięsa.

Wszystkie słoiczki zostały już zakupione w ilościach podwójnych i czekają na swoją kolej. Zdecydowała się na takie rozwiązanie, żeby czuć się pewniej i swobodniej w tym ciekawym dla nas i Dziabusza okresie - nie będę musiała się zastanawiać, jaki smak już dostał, dochodzić, czy minęły 4 tygodnie owoców i wybierać się na niespodziewane zakupy, bo skończył się groszek, a została druga część tygodnia [w związku z krótkim okresem przydatności produktów po otwarciu - 48 godzin w lodówce - każdy z nich wystarczy maksymalnie na 3 dni]. Początkowo podamy po jednej łyżeczce, drugiego dnia zwiększymy ilość i ewentualnie podamy dwa razy, trzeciego podobnie i tak przez 6 dni. W niedzielę brzuszek będzie odpoczywał.
Przygotowałam nawet tabelę rozszerzania diety. Najpewniej nie będę z niej korzystać, po prostu lubię zabawy w excelu:). Ale taka "surowa" też może się przydać za jakiś czas, żeby sprawdzić, co już zostało podane.


Kiedy już maluch zaakceptuje wybrane przez nas smaki, prawdopodobnie będziemy próbować kolejnych, ale poznane wejdą na dłużej do diety i najpewniej zastąpią jeden lub dwa posiłki mleczne w ciągu dnia.
Gdzieś w międzyczasie pozwolimy Kluskowi zasmakować owocowych kaszek mleczno-ryżowych. Kupiliśmy również dwie takie paczki - malinową i bananową, ale w domu okazało się, że są dosładzane. Dlatego też wylądują u kuzyna Dziabusza, a dla naszego Misia udało się znaleźć bez dodatku cukru.

Od jakiegoś czasu nasz syn dostaje również kleik ryżowy, przygotowywany na wodzie. Dla mnie nie ma to zupełnie smaku, ale Czupur nie wybrzydza:). Porcja kleiku już zastępuje jedno karmienie piersią.
Nie chcemy podawać cukru w żadnej formie tak długo, jak się da. Kleik przygotowujemy na wodzie, ponieważ nie mamy mleka modyfikowanego [musiałoby zostać kupione specjalnie do kleiku], ale również z innego powodu - Pluszak odkrył, że malutkie organizmy regulują swój metabolizm oraz tworzą komórki tłuszczowe przez początkowy okres życia [zdaje się, że 3 lata]. Wyprodukowane w tym czasie komórki są jedynymi, jakie człowiek będzie posiadał do końca życia - później one po prostu zwiększają objętość, ale im mniej ich do powiększania tym lepiej. Oboje z Pluszakiem mamy skłonności do tycia, więc ewentualne utrzymanie dobrej formy wymaga dużego wysiłku. Chcemy, na tyle, na ile jesteśmy w stanie, ułatwić Kluskowi późniejsze funkcjonowanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz