Mały Klusek znowu jest trochę Czupurkiem - włosy sporo odrosły. Poza tym próbuje nowych rzeczy. Dotyczy to zarówno jedzenia [dynia, ziemniak, szpinak] jak i zabaw. Lubi zrzucać przedmioty ze stołu, "pacać" wszystko łapką, coraz więcej czasu spędza na brzuszku i przekręca się wtedy wokół własnej osi, a czasem nawet uda mu się przemieścić w którąś stronę. Taki wstęp do raczkowania.
Większa ilość umiejętności wymaga większej uwagi, maluch nie chce się już zbyt często sam bawić. Wieczory są trudne - okres między przedostatnim i ostatnim karmieniem to walka o kolejne sekundy czuwania, staramy się wytrwać do 19 z minutami. Ostatnio robi się to coraz trudniejsze, więc postanowiliśmy kłaść smyka wcześniej. Jesteśmy po dwóch takich próbach i ja się poddaję:). Wolę przemęczyć się wieczorem, niż później wstawać 4-5 razy w nocy [dotychczas były to 1-2 razy] i ostatecznie zaczynać dzień wcześniej [dziś o 5.30:/]. Nie sprawdzi się zatem w naszym przypadku "do trzech razy sztuka", bo trzeciej szansy nie będzie.
Pluszak wyszukał kilka pomysłów na zabawy dla pięciomiesięcznych niemowląt. Jeden z nich, to "trzy kubki" - pod jeden wkłada się kolorowy przedmiot, np. piłeczkę, małe jabłko i pokazuje się dziecku, gdzie jest ukryty. Nie miesza się kubków, bo będzie to za trudne. Nasz Miś jednak nie jest zainteresowany szukaniem ukrytej zabawki, woli pukać w kubki i przesuwać je po stole próbując zrzucić. Inna zabawa, to raczej ułatwienie - pod klatkę piersiową leżącego na brzuchu dziecka wkłada się zrolowany ręcznik. Dzięki temu łatwiej mu będzie podnosić się na rękach i podejmować próby przesuwania się do przodu. Kolejny pomysł to śpiewanie piosenek angażujących ręce lub nogi - "kosi łapki", "sroczka kaszkę warzyła" i inne, podczas których można dowolnie klaskać, machać, kopać.
W przypadku naszego dziecka każda zabawa jest dobra na kilka minut. Leżenie na macie na brzuszku i sięganie po zabawki [jedna z nich jest grzechotka zrobiona z butelki dla dzieci wypełnionej orzechami i mocno zakręconej - dźwięk ciekawi Dziabusza], leżenie na macie na pleckach i bawienie się podwieszonymi zabawkami [a raczej szarpanie ich, wyrywanie, naginanie pałąków nogami], półsiedzenie w bujaczku, huśtanie się na huśtawce [napędzanej ręcznie], oglądanie telewizorka dla dzieci - wrócił do łask, chociaż też tylko na kilka minut jednorazowo. Myślę, że jak zacznie raczkować, będzie miał większe możliwości poznawania świata na własną rękę i nie będzie już tak absorbujący.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz