piątek, 31 maja 2013

Bioderka - groźny wpływ poduszki frejki

Na wizycie patronażowej doktor stwierdziła u Kluska słabe odwodzenie bioderek. Zaleciła tzw. pieluchowanie i skierowała do poradni preluksacyjnej. Późniejsze spotkanie z fizykoterapeutką potwierdziło diagnozę doktor.
Zdjęcie ze strony www.hafija.pl

Konsultacja u specjalisty owocowała zakupem poduszki frejki i skazała nas na ograniczenie bliskości, brak możliwości kładzenia na brzuszku, kłopotliwość w noszeniu dzidziusia i znaczne utrudnienia podczas przewijania.


Poduszka miała być noszona przez Kluska całą dobę i ściągana na dłużej jedynie na czas kąpieli.  Jak widać na pierwszym zdjęciu, szelki w poduszce nie są przyjazne. Żeby się nie zsuwały z ramion, skrzyżowałam je na plecach. Widoczne metalowe sprzączki znajdują się z tyłu poduszki, żeby przeplecione przez nie pasy szelek nie plątały się z przodu i nie przeszkadzały dziecku jeszcze bardziej. Z tego powodu ściąganie poduszki do zmiany pieluchy były mordęgą - najpierw ściągnąć szelki z ramionek, potem wysunąć poduszkę z ud, przesunąć szelki niżej, znowu wysunąć bardziej pieluchę itd, aż się udało całkiem ściągnąć bez szkodzenia Kluskowi.
Z zakładaniem było jeszcze trudniej. Najpierw szelki przez nóżki, potem jedną nogę przełożyć przez poduszkę, przy przekładaniu drugiej, pierwszą synek próbował wyciągnąć. Jak już nóżki przełożone, to trzeba pod pupkę wsunąć pamiętając cały czas o podciąganiu stopniowo szelek.
W końcu po dwóch dniach wymyśliłam, jak sobie pomóc. Odcięłam z przodu szelki, wewnątrz poduszki wszyłam guziki, w szelkach zrobiłam dziurki [przypaliłam materiał dookoła dziurek, żeby się nie rozpruły] i dzięki temu nie musiałam ściągać poduszki, tylko odpinałam szelki i odciągałam przód poduszki. Maluszek nadal na niej leżał, a po zmianie pieluchy wkładałam poduszkę między kolanka i zapinałam szelki. Było to o niebo wygodniejsze i dla mnie, i dla synka.

W naszym przypadku Czupurkowi bardzo to ustrojstwo przeszkadzało, wpadał w histerię, strasznie krzyczał i bardzo się pocił z tego wrzasku. Dość szybko się przyzwyczaił, ale różni fizykoterapeuci twierdzą, że dla dziecka nie powinno być różnicy po wprowadzeniu poduszki.

Zalecenia specjalisty określały okres stosowania poduszki na jeden miesiąc, po którym mieliśmy zrobić USG i przyjść na kontrolę. Zadzwoniłam do terapeutki, u której byliśmy wcześniej i powiedziałam, jakie są wskazania. Stwierdziła, że wprowadzanie frejki przed wykonaniem USG może bardziej zaszkodzić niż pomóc i że miała kilku małych pacjentów z wywichnięciem biodra spowodowanym poduszką. Zaproponowała powrót do pieluchowania.
W związku z tym, że nie uważałam jej za alfę i omegę, nie posłuchaliśmy rady i smyk nadal nosił poduszkę. Po tygodniu męczarni brząc zasikał poduszkę, więc zdjęłam pokrowiec, szybko wyprałam i powiesiłam do wyschnięcia, a z Kluskiem poszliśmy na spacer bez frejki. W końcu mogłam go położyć na boczku, bo przecież w poduszce się nie da. I właśnie wtedy zdecydowałam, że poduszka idzie w odstawkę i nigdy więcej nie założę jej synowi. A to dlatego, że pomimo braku usztywnienia pomiędzy nóżkami [miał tylko pampersa i cienkie body], podczas leżenia na boku, noga, która była na górze wisiała w powietrzu tak, jakby coś ją podtrzymywało. Przeraziłam się. Do końca dnia nóżki się "naprawiły", ale coś, według mnie, było nie w porządku, skoro tak to wyglądało. Wróciliśmy do szerokiego pieluchowania.

Badanie USG zrobiliśmy po około 2,5 tygodnia od wizyty w poradni preluksacyjnej, czyli w okresie pomiędzy 6 a 8 tygodniem życia dziecka [podobno wtedy takie badanie jest najbardziej celowe i miarodajne]. Ortopeda obejrzał wyniki i ocenił, że jest nieźle i teraz wystarczy już pieluchowanie. Jak tu wierzyć lekarzom?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz