Kiedyś twierdziłam, ze nigdy nie wyjdę za mąż, bo faceci to świnie itp. Nie mówiłam, że nie będę miała faceta, a jedynie, że będziemy żyli bez ślubu. Tymczasem, gdy spotkałam Pluszaka pierwszy raz, wierzcie lub nie, miałam przeczucie, że coś z tego będzie. Coś trwalszego, co do tej pory mi się nie przytrafiło.
Bardzo krótko po rozpoczęciu naszej znajomości na poziomie bardziej zaawansowanym niż koledzy, zaproponował wspólne mieszkanie, czym mnie zszokował. I tak niespełna pół roku od pierwszej randki zamieszkaliśmy razem. Następne 3,5 miesiąca później zaręczyliśmy się. I po kolejnych 7,5 miesiącach byliśmy już małżeństwem:).
Potem przyszedł czas na decyzję o dziecku i po trochę dłuższych staraniach zaszłam w ciążę. Już wtedy miałam chęć założyć bloga, żeby pisać o tym, co odczuwam, o przygotowaniach na przyjście syna, o remoncie pokoju dla niego, zakupach, wyborach, decyzjach co do imienia. Nie zrobiłam tego, ponieważ takich blogów jest multum. Takich jak ten pewnie też, ale do niego bardziej mnie ciągnie:).
Ciąża, dzięki Bogu, przebiegła bez żadnych komplikacji czy trudności. Nie miałam mdłości, bólów, żylaków, nawet zachcianek:). Przytyłam niecałe 10 kilogramów, których już nie mam [choć nadwaga nadal mi doskwiera], a sam poród trwał chyba 3 godziny. Po prostu bajka:). I zanim ktoś pomyśli, że nastąpi obrót akcji wyjaśniam, że niespodziewane będzie to, że nadal jest bajecznie!
Co do ciąży i porodu, moje dwie najważniejsze [bo sprawdziły się] decyzje.
SZKOŁA RODZENIA - pomijając kilka bezpłatnych elementów wyprawki, naprawdę przydatna wiedza, zweryfikowanie "starodawnych" rad i metod, to co babcia i mama stosowały, teraz uznawane jest za szkodzenie dziecku - oczywiście nie wszystko! Do tego jeśli się tak trafi, że znajoma już położna, która prowadzi szkołę rodzenia będzie akurat na dyżurze podczas porodu, na pewno zaopiekuje się "uczennicą".
ŻEL POŁOŻNICZY - rodziłam naturalnie, a chciałam się uchronić przed nacinaniem lub pęknięciem "tych okolic" i zaopatrzyłam się w żel "poślizgowy", który szczerze polecam. Mimo, że nie mam porównania, jakby było bez niego, uważam, że samo działanie psychologiczne - przekonanie, że może pomóc - jako efekt placebo, jest wystarczający. W moim przypadku się sprawdził, a sama akcja porodowa była bezbolesna [niestety wcześniejsze skurcze bardzo bolały, jednak do zniesienia; żel jest aplikowany tuż przed samym parciem].
Ale koniec ze wspominkami z okresu ciąży. Klusek jest już z nami, urodził się w dzień wiosny lub, jak kto woli, dzień wagarowicza i już zdążył nam przysporzyć tyle radości i dumy, że będę miała o czym pisać:).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz