wtorek, 28 maja 2013

Pierwszy miesiac

Termin porodu miałam na 23 marca 2013. Od początku marca, wspierana przez Pluszaka, zaplanowałam brak stresu, żeby dotrwać do 18 marca, który był granicznym dniem, pierwszym, który umożliwiał matkom skorzystanie z długiego [rocznego] urlopu macierzyńskiego. Udało się:), urodziłam 21 marca. To, że potem D. Tusk zmienił decyzję i zgodził się zakwalifikować do tego przywileju kobiety, które urodziły 1 stycznia lub później, nie miało już dla mnie znaczenia.

Nasz syn urodził się zdrowy, z długimi [chyba ok. 2-3 cm], gęstymi czarnymi włosami. Teraz już ma je dłuższe [i jaśniejsze], a po umyciu sterczą we wszystkie strony, stąd "Czupurek".

Pierwszy miesiąc nie był zbyt fajny, a to dlatego, że dzidziuś tylko płacze, śpi, je, robi kupę i tak w kółko. Nie patrzył na nas, nie reagował, nie było żadnego kontaktu. Prawie cały czas zamknięte oczka, żadnego innego dźwięku niż płacz [wtedy fajnie płakał:), takie długie "laaa, laaa, laaa" trochę jakby z "ł" zamiast "l", jak starsi ludzie nieraz mówią "ł" jakby seplenili].
Po opinii znajomych zdecydowaliśmy się kupić jedną książkę o rozwoju dziecka i podglądać w niej, czego można się spodziewać i ewentualnie co może niepokoić [Pierwszy rok życia dziecka - Heidi Murkoff z Sharon Mazel].

Generalnie wszystko co robił Maluszek uważałam za coś naturalnego i że tak ma być [że ma łapki do góry, że ciągle śpi, że ma czkawkę itp.] - to znacznie ułatwia życie:). Nie chodzi o to, żeby nie reagować na sygnały, ale żeby tego nie robić przesadnie. Póki co [odpukać] to mi się sprawdza.
Przez pierwszych parę tygodni wiązałam Malucha w kocyk tak, że nie mógł się straszyć machającymi rączkami, dzięki czemu był spokojnieszy.
Na szkole rodzenia oglądaliśmy filmik o metodach uspokajania niemowląt. Zamieszczam go niżej. Teoria jest taka, że pierwsze trzy miesiące życia bobasa to tzw. "czwarty trymestr". Dziecko jeszcze nie jest wykształcone tak jak powinno i najlepiej dla niego będzie, jeśli stworzy mu się warunki podobne do panujących w łonie matki.




1. Owijanie w kocyk. Kocyk około metr na metr [może być trochę mniejszy] rozkłada się na płaskiej powierzchni jednym rogiem do góry. Ten górny róg zaginamy do środka. Dziecko układamy na kocyku tak, żeby zagięcie znalazło się na wysokości karczku. Łapiemy za jeden z bocznych rogów i przytrzymując ramię maleństwa wzdłuż tułowia zawijamy koc na drugi bok i podkładamy pod plecki, żeby "uwięzić" rękę. Potem dolny róg luźno zarzucamy na brzuszek, żeby nóżki były schowane, ale swobodne. Teraz drugi boczny róg - tak samo chowamy rączkę i zaciskamy dość mocno kocyk. Można zawinąć tylko pod plecy albo, jeśli jest go na tyle dużo, założyć za jakiś fragment już zawiniętego koca, tak jak ręcznik na ciele, żeby się trzymał. Powstaje taki kokon, w którym dziecko czuje się bezpiecznie i ciepło, trochę jak jeszcze w brzuchu.
2. Pozycja na brzuchu. Noszenie dziecka brzuszkiem do dołu powoduje samoczynny masaż - nasza dłoń pod brzuszkiem malca uciska go, co może przynosić ulgę np. przy kolkach. Czasem pozycja nie odpowiada dziecku i wystarczy ją trochę zweryfikować, zmienić kąt ułożenia itp.
3. Szumienie:). Muszę przyznać, że w przypadku Kluska dość dobrze się sprawdza. Na wspomnianym filmie zademonstrowano, jak głośno ma dzidziuś w łonie. Szum krwi, uderzenia serca, odgłosy gastryczne:). Można szumieć dziecku "paszczowo" np tuż za uszkiem [na filmie facet to robi prosto do ucha, ale ja uważam, że to może być nieprzyjemne w odbiorze] albo za pomocą różnych urządzeń - suszarki do włosów [nie kierować strumienia powietrza na dziecko!], odkurzacza, okapu kuchennego :) [patent mojej siostry] lub nagrań na płycie, można też ustawić radio, na szum między stacjami. Jedno zastrzeżenie - hałas musi być głośniejszy niż płacz dziecka.
4. Kołysanie. Tu chyba nie potrzeba wyjaśnienia. Można na huśtawce, bujaczku [odpowiednio do wieku i nie dłużej niż zalecane, żeby nie zaszkodzić kręgosłupowi], na rękach albo można zrobić hamak z koca lub prześcieradła, ale wtedy najlepiej w dwie osoby - każdy łapie za dwa rogi i kołysze na boki. W zasadzie jeśli dwa boki dobrze się do czegoś przymocuje, to jedna osoba też sobie poradzi.
5. Ssanie. Co tu kryć, to jedna z wrodzonych umiejętności. Są podzielone opinie co do stosowania smoczka. Jedni mówią, że źle wpływa na zgryz, inni, że rozwija mięśnie szczęki i języka, jeszcze inni mówią: rób, co chcesz, ale poczekaj minimum tydzień, żeby malec zdążył wyrobić odpowiednich odruch ssania piersi. Generalnie pielęgniarki w szpitalu lepiej nie pytać, bo obiektywne nie będą. Niestety przy wielu noworodkach każdy sposób uciszenia jest dobry. To samo tyczy się pierwszych prób karmienia piersią przez świeżo upieczoną mamę - najchętniej przynoszą butelkę z mieszanką.

Autor filmu o metodach uspokajania zaznacza, że niektórym niemowlętom wystarczy jeden sposób, innym dwa, a nieraz trzeba zastosować wszystkie. Warto spróbować:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz