wtorek, 25 czerwca 2013

Wrażenia po pierwszych wakacjach

Dziabusz nie sprawiał problemów. Podczas podróży samochodem spał. Na miejscu zmontowaliśmy czekające już na nas łóżeczko turystyczne i od razu maluch je wypróbował. Przez znaczną część dnia urzędował w zabezpieczonym moskitierą łóżku na tarasie, wśród drzew. Słuchał ptaszków i wdychał świeże powietrze znad jeziora. Większość czasu zajmowali się nim dziadkowie, aż zaczynałam tęsknić, mimo, że był w pobliżu. Pomijając momenty karmienia [piersią] i przewijania, udawało mi się do niego dopchać, tak na dłużej, ze dwa razy na dobę:). Trochę przez to odpoczęłam, poleniuchowałam przed telewizorem. A na wyprawy z Pluszakiem na lody zabieraliśmy Kluska ze sobą.
Dziadkowie, jak to dziadkowie, porozpieszczali Czupurka, teraz mały łobuz chce bez przerwy "rozmawiać". Czasami [na chwilę] wystarcza mu, kiedy się tylko przy nim stoi. Znacznie się rozwinął przez te rozmowy, z dziadkiem o wiewiórkach, z babcią o różnych ciekawostkach. Teraz robimy odwyk, niestety nie sprostamy oczekiwaniom syna, jeśli chcemy mieć choć trochę czasu dla siebie [choćby na podstawową toaletę poranną i wieczorną], przygotować jakieś jedzenie czy posprzątać. Już fruwające ptaszki z karuzeli nie wystarczają, smyk stał się znacznie bardziej towarzyski. No cóż, coś za coś. Teraz leży mi na kolanach i co chwilę odpowiadam na jego zaczepki:), dostaję przy tym mnóstwo uśmiechów.
Kwestia spania odrobinę uległa zmianom. Co prawda na urlopie okazało się, że po karmieniu około 20, kiedy Czupur już zaśnie, to nie przeszkadza mu ani burza, ani trzaskające okiennice, ani głośny film sensacyjny - łóżeczko stało w salonie. Jednak jedno nocne karmienie powróciło chyba na dobre. O różnych godzinach, ale jest. Raz o 4 w nocy, raz o 2. Od tego, o której wypadnie zależy jak szybko obudzimy się rano. Jednej nocy nad jeziorem, smyk jadł dopiero po piątej i po, w miarę szybkim, zaśnięciu kolejne karmienie wypadło o 9. Luksus:). Ale raczej pobudka następuje bliżej 6-7. Tak czy inaczej, nie mogę narzekać. Dziś o 2 przystawiłam Misia do piersi, kiedy się najadł zasnął od ręki, więc i ja mogłam szybko wrócić do przerwanego snu, który potrwał do 6.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz